Zarówno małe, jak i duże projekty na Słowacji oraz w Austrii, otrzymują konkretne wsparcie zarówno ze strony lokalnych samorządów, jak i państwa.
Z wielu powodów Bratysława i Wiedeń stanowią bardzo ciekawe pole do obserwacji dla osób zajmujących się budownictwem, mieszkalnictwem oraz działalnością inwestycyjną. Bratysława jest stolicą kraju, który znalazł się w strefie euro już w roku 2004, Wiedeń zaś stanowi dla niej jeden z najważniejszych punktów odniesienia. Tak było przed wiekami, tak jest i dzisiaj.
Środkowo-europejska potęga motoryzacyjna
Słowacja jest niewielkim krajem (obecnie liczy ponad 5,5 miliona mieszkańców), bywa jednak, że w wielu dziedzinach podejmuje rywalizację z dużo większą Polską i ją wygrywa. Stało się tak w ostatnich dniach, kiedy to dowiedzieliśmy się, że hinduski koncern Tata zainwestuje nie na Dolnym Śląsku, lecz w Żylinie. Osoby interesujące się motoryzacją doskonale wiedzą, że kraj ten w roku 2013 wyprzedził nas w dziedzinie produkcji samochodów. Na pozycji lidera zdetronizowały nas najpierw Czechy, a ostatnio Słowacy.
Na Słowacji samochody produkuje koncern PSA, czyli Peugeot-Citroen (zakład w Trnawie wytwarza Citroena C3 Picasso oraz Peugeota 208) i przede wszystkim Volkswagen, który w roku 2006 uruchomił w Bratysławie produkcję małego VW up! W przełomowym roku 2012 za bramy słowackich fabryk wyjechało 900 tys. samochodów, z polskich zaś – 638,5 tys.
Również i polskie firmy obecne są w tym kraju od wielu dekad. Polski kapitał najbardziej przyciągają niskie stawki podatku dochodowego – 19 proc. (CIT i PIT). Zachęcają również stawki podatku VAT – 20 proc. Inwestowaniu sprzyjają też nieskomplikowane procedury rejestracji spółki, którą można założyć w 25 dni – także drogą elektroniczną. Opłata za rejestrację firmy nie jest wysoka (5 euro) i wnosi się ją w postaci znaczków skarbowych, które można kupić na miejscu.
Za rejestrację działalności rzemieślniczej i wolnej trzeba zapłacić nieco więcej, bo 15 euro. O połowę mniejsza jest składka na słowacki ZUS. Przedsiębiorcy mają tu szerszy zakres możliwości odliczenia od podatku rozmaitych kosztów np. reklamowych, atutem tego kraju jest również brak opodatkowania dywidend, uzyskanych przez podmioty mające w nim swoje siedziby.
Polski ślad znajdziemy bezpośrednio przed Bratysławą, zbaczając nieco na północny-zachód, w kierunku miejscowości Častá, gdzie znajduje się potężny średniowieczny zamek, który odnowiony został przez Pracownie Konserwacji Zabytków Krakowa. – To była ruina, kiedy się w nim pojawiliśmy – wspomina dzisiaj Tadeusz Sitarz, wówczas kierownik budowy, a dziś prezes firmy REMSET, która jest członkiem Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań, organizatora ostatnich warsztatów deweloperskich w Wiedniu i Bratysławie. – Obecnie zamek ten stanowi miejsce najważniejszych spotkań dyplomatycznych. Odbywały się na nim między innymi rozmowy premiera Leszka Millera z ówczesnym premierem Peterem Medgyessy’m i wicepremierem Chorwacji Slavko Liniciem, przedstawicielami państw, które należą do Środkowo-Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (CEFTA).
Zamek, którego dyrektorem jest Jaroslav Hajicek, gościł między innymi uczestników szczytu Unii Europejskiej w czerwcu 2013 roku. Spotkały się na nim żony 20 prezydentów UE goszczone przez Sylwię Gasparowic, małżonkę prezydenta Słowacji Ivana Gasparovica (Polskę reprezentowała Anna Komorowska). Zamek ma wiele rozmaitych atrakcji. Największymi są: apteka z oryginalnym XVIII wiecznym wyposażeniem oraz bogato zdobiona rozmaitymi ornamentami tzw. Salla Terena z 1656 r. ze sztuczną grotą i wodospadem.
Bratysława, jako żywo rozwijająca się europejska metropolia, boryka się z podobnymi problemami jak większość dużych miast polskich. I tutaj, podobnie jak w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu, mówi się o zwróceniu miasta do rzeki, przy czym Dunaj przepływający przez 10 krajów, daje jej dużo większe możliwości.
To właśnie z terenami nabrzeżnymi związany jest jeden z większych problemów inwestycyjnych stolicy Słowacji, jaką jest kwestia zagospodarowanie atrakcyjnych terenów rekreacyjnych nad Dunajem. Na nich to znajdował się popularny wśród mieszkańców stolicy Słowacji Park Kultury i Wypoczynku (PKO).
Inwestor, którym jest spółka Henbury Development, zakupił je w roku 2007 z zamiarem realizacji drugiego etapu projektu inwestycyjnego Riverside Park, w ramach którego powstały już budynki biurowe, apartamentowe oraz imponujący hotel Kempiński. Plan zakładał m.in. wyburzenie historycznych obiektów PKO i budowę kolejnych obiektów o charakterze komercyjnym i dalszej części promenady.
Spory jak w przypadku Pałacu Kultury i Nauki
Okazało się jednak, że decyzja o rozbiórce wydana została z naruszeniem prawa. Temperatura dyskusji towarzyszącej procesom sądowym przypomina tę, która miała miejsce w Krakowie przy okazji planów budowy galerii w miejscu hotelu „Cracovia” czy w Warszawie, gdy rzucono tam pomysł zburzenia Pałacu Kultury i Nauki. Dzisiaj, po kilku niekorzystnych dla siebie decyzjach, inwestor grozi dochodzeniem odszkodowania w kwocie przekraczającej 32 miliony euro.
Bratysława nie ma, jeśli tak można powiedzieć, dobrej ręki do wyburzeń. W latach 70. minionego stulecia, przy okazji budowy tzw. Nowego Mostu, który łączy dziś wielką dzielnicę Petrżalka, zamieszkaną przez 115 tysięcy osób (to takie typowe dla tzw. bloku wschodniego budownictwo), zburzono dzielnicę żydowską z piękną synagogą w stylu mauretańskim, zbudowaną w tym mieście w 1894 roku.
Oczywiście dzisiaj postępuje się w Bratysławie z obiektami historycznymi bardzo roztropnie. Reguła ta dotyczy również obiektów z minionego wieku. Przykładem może być unikatowa w słowackiej skali inwestycja o nazwie Business Garden Stefanikowa, zlokalizowana w prestiżowym miejscu, na tyłach ogrodu prezydenckiego. Obiekt ten zaprojektowany został dla firmy ITB Development przez dwóch znanych architektów – Tomáša Sebo oraz Igora Odd z biura architektonicznego Architekti Sebo Lichy i wyróżnia go – takie było główne założenie planistyczne – kontrast pomiędzy elewacją przednią i tylną. Pierwsza utrzymana jest w stylu lat 50., tylna zaś ma ultranowoczesny charakter i jest dodatkowo złamana, co potęguje efekt.
Ciekawy sposób na kryzys…
Najważniejszą cechą tego budynku biurowego jest energooszczędność. – Charakteryzuje się on niższym o ok. 30 proc. zużyciem energii w porównaniu z obiektami, w których nie są instalowane rozwiązania związane z odzyskiem ciepła i najnowszymi rozwiązaniami z dziedziny techniki oświetleniowej – stwierdza Peter Henes. – Budynek o powierzchni ok. 5 tys. mkw., z którego najwyższej kondygnacji podziwiać można panoramę Bratysławy oraz zamek, ma od strony niewielkiego dziedzińca przestrzeń, która w przyszłości wypełni się zielenią (stąd też jego nazwa).
Z działalnością ITB związany jest polski akcent, czyli przeszklony biurowiec (centrum biznesowe) przy ul. Mickiewicza o nazwie Wallenrod. Na niewielkiej działce, podkreślają z dumą architekci, udało się uzyskać budynek o siedmiu kondygnacjach naziemnych (trzy górne widoczne są od strony wewnętrznej) oraz trzypoziomowy parking podziemny z 48 stanowiskami parkingowymi. Powierzchnie biurowe mają wielkość od 280 do 250 mkw.
Polskiego Czytelnika mogą interesować ceny najmu w takim obiekcie. Otóż są one o ok. 10-15 proc. niższe niż w porównywalnych obiektach i wynoszą 12 euro za mkw. Firma ITB Development, która ma swojej ofercie również bardzo ciekawy kompleks Tatraville w Wielkiej Łomnicy (powstały tam 32 domy), zasłynęła dzięki nietypowemu projektowi, który stanowi ikonę architektoniczną na Słowacji. – Było to w roku 2000, kiedy rynek mieszkaniowy również na w naszym kraju pogrążył się w kryzysie – wspomina Peter Henes z ITB. – Firma zaplanowała wówczas budowę dwóch budynków w dzielnicy Petrżalka. Zarówno lokalizacja, jak i czasy były ryzykowne. Rozwiązaniem okazała się budowa obiektów zaprojektowanych przez samych mieszkańców. W trakcie procesu projektowego mieli oni możliwość wyboru różnych wariantów balkonów, okien, ale także rozwiązań, dotyczących samego rozplanowania mieszkania – łącznie z wydzieleniem dodatkowego pokoju, garderoby czy drugiej łazienki. Pomysł chwycił i budynki są do dzisiaj bardzo modne w Bratysławie.
Druga część tegorocznych warsztatów dewelopera, zorganizowanych przez SBDiM, odbyła się w Wiedniu, dokąd trafiliśmy… drogą wodną. Została ona przygotowana we współpracy z konsulem honorowym Republiki Austrii w Polsce – Andrzejem Tombińskim, Austriacką Izbą Gospodarczą oraz działającym w stolicy Austrii – Stowarzyszeniem Polskich Inżynierów i Techników w Austrii. Tam mogliśmy się przekonać, że zakres pomocy udzielanej przez państwo podmiotom prywatnym jest jeszcze większy, a opieka jaką otacza ona na przykład najemców w mieszkań posunięta, zdaniem niektórych, do granic absurdu.